Jak zmienić nawyk dotykania twarzy?

Dotykanie twarzy jest naszym odruchem. Aby nad nim zapanować warto sobie uświadomić jak często to robimy. Co nami kieruje? Co leży u podstaw tego i innych naszych nawyków? I  czy można je skutecznie wyeliminować z codziennego życia?

Na początku zastanówmy się dlaczego tak często odruchowo dotykamy swojej twarzy?

Badania psychologiczne wskazują na kilka powodów:

1. dotykanie, głaskanie, pocieranie skóry o skórę ma działanie kojące i uspokaja nas przez wytwarzanie oksytocyny

2. obniżanie napięcia i stresu w czasie trudnego spotkania lub oglądania filmu, który powoduje napięcie nerwowe, tiki nerwowe

3. lęki i obsesyjne myśli wzmagają ruchowe natręctwa  

4. podnoszenie swojej  uważności i zapamiętywania w czasie rozmowy

5. wysyłanie niewerbalnych sygnałów w gestach

6. pozostałe w nas atawizmy biologiczne, które występują u innych gatunków w postaci iskania, drapania, pocierania

Część z nas ma też tiki nerwowe. Poniżej lista najbardziej popularnych tików:

-skubanie brwi, wąsów, brody

-drapanie głowy, szyi

-nawijanie kosmyków włosów na palec

– pocieranie nosa

-dłubanie w nosie

– naciąganie palcami ust, brody, 

– wygładzanie brwi,

-wywijanie, oddzielanie i skubanie rzęs

-obgryzanie paznokci

-przygryzanie palca, ołówka czy końcówki długopisu

Jak nad tym wszystkim zapanować?

Po pierwsze trzeba rozpocząć ćwiczenia nad uświadomieniem sobie częstotliwości nawyków dotykania twarzy i ich motywów. 

Można w tym celu założyć dziennik, w którym będziemy zapisywać dobowy monitoring swoich obserwacji. Taka świadoma kontrola bardzo pomaga w uważności działania. Możemy poprosić swoich bliskich, aby również nas obserwowali i włączyli się w monitoring. Nad nawykowym działaniem poprzez jego uświadomienie i kontrolę można zapanować. I zastępować stary nawyk nowym. Podobnie jest, gdy zauważymy nadużywanie słów, które stale powtarzamy. Świadomość, że używamy jakiegoś słowa nadmiernie, uruchamia nasza kontrolę i wówczas uważnie ćwiczymy unikanie tego słowa. Po krótkim czasie pozbywamy się automatyzmu. 

Czy są jakieś zachowania zastępcze?

Wiele z tych nawyków dotykowych mają źródło w naszych emocjach, mają podłoże psychosomatyczne. Szczególnie często dotykamy twarzy w czasie napięcia. Szukajmy zatem sposobów na jego obniżanie, na relaks. Dobrze też jest zająć dłonie. W czasie rozmowy splećmy dłonie, w czasie oglądania filmu bawmy się koralikami, piłeczką antystresową, itp. 

Jeśli mamy natrętne myśli, że coś nie tak jest z wyglądem naszej twarzy to przed spotkaniem dokładnie zadbajmy o jej wygląd, makijaż, ułożenie brody. A w czasie spotkanie ćwiczymy uważność w słuchaniu rozmówcy, dłonie zajmując ołówkiem lub trzymając na kolanach.

Jeśli źródłem dotykania twarzy są kosmetyki, szukajmy takich, które nie będą powodowały alergii, uczucia ściągnięcia czy pieczenia. 

Obgryzanie paznokci i skórek – jakie rozwiązania możemy zastosować tutaj?

W tym wypadku dobrze sprawdzają się tipsy. Ich założenie uniemożliwia obgryzanie paznokci i dodatkowo płytka paznokcia może się regenerować. 

Długopis, piłeczka lub coś do zgniatania – czy takie gadżety odwrócą naszą uwagę od paznokci? 

 Tylko na chwilę. Ten nerwowy nawyk pomimo uświadomienia i wstydu nie ulega zahamowaniu. Jest podobny do uzależnienia i ma charakter nałogu. Tu konieczne jest trwałe odcięcie dostępu do paznokcia, gorzkie żele też nie pomagają, dlatego najlepiej sprawdzają są tipsy. Skuteczne z tym nałogiem też są techniki radzenia sobie ze stresem i redukcja napięcia. Odwracanie uwagi od bodźców napięciowych, praca z negatywnymi myślami i lękowymi przekonaniami. Obgryzanie paznokci u dzieci ma podłoże lęku i nie radzenia sobie z sytuacją napięcia u dorosłych ma charakter nerwicowy jako utrwalony styl próby obniżania napięcia. 

Dotyk który leczy, czyli dlaczego tak potrzeba nam czyjejś fizycznej bliskości?

Dotyk pomaga redukować skutki napięć i stresów, wpływa na łagodzenie bólu, daje poczucie akceptacji, wpływa na wytwarzanie oksytocyny i serotoniny. Jego brak grozi nam bezsennością, niepokojem, nadciśnieniem, migrenami i innymi bólami psychosomatycznymi, wreszcie depresją i pogłębieniem wycofania.

Czy obecnie w czasach pandemii COVID brakuje nam przytulania i bliskości – tęsknimy za tym?

W sytuacji ograniczeń kontaktu, izolacji, lęku przed chorobą brakuje nam bliskości, ciepła, rozumienia i połączenia we współodczuwaniu. Nasza cywilizacja rozwija się szybko wkraczając w erę robotyki, cyfryzacji i coraz dłuższego kontaktu z  maszynami, komputerami, smartfonami, a coraz mniej mamy zbliżeń społecznych, interakcji czy wreszcie dotyku. Nawet sposób zabawy diametralnie zmienia się w kierunku transowego, samotnego tańca w klubie. Nasza, dzisiejsza kultura wypiera coraz mocniej możliwość dotykania, czy przytulania. Coraz więcej osób czuje się samotnych i cierpi na stany depresyjne.

Dlaczego tak potrzeba nam czyjejś fizycznej obecności?

Potrzeba dotykania kształtuje się już w okresie płodowym ok 8 tygodnia. I stanowi o prawidłowym rozwoju dziecka. Dzięki badaniom nad osieroconymi dziećmi wiemy, że brak dotyku prowadzi do nieprawidłowości rozwojowej dziecka, wycofania społecznego, chłodu emocjonalnego, problemów z wagą ciała, deregulacją wzrostu, a nawet prowadzi do śmierci niemowląt, stąd też wspaniałe programy “kangurowania” dla wcześniaków, które pozwalają maluchom na zdrowy rozwój. W ubiegłym roku w Walii urodziły się bliźniaki na 15 tygodni przed planowanym porodem. Jeden z chłopców był w bardzo złym stanie. Jego stan zdecydowanie i nagle poprawił się, gdy do inkubatora włożono brata bliźniaka. To kolejny przykład na leczącą bliskość.

Jakie zdrowotne korzyści płyną z przytulania i dotyku?

Badania dowodzą, że przytulanym i kochanym dzieciom tworzy się grubsza kora okołooczodołowa, która jest odpowiedzialna za kontakty społeczne, empatię, otwartość i łatwość w nawiązywaniu relacji. Ponadto przytulanie, głaskanie dzieci mają niższy poziom kortyzolu, wyższy poziom oksytocyny i wazopresyny. Przytulanie pomaga radzić sobie ze stresem obniża napięcie, reguluje ciśnienie i wywołuje wytwarzanie niezbędnych hormonów regulujących układ odpornościowy. Dotykanie ma znaczenie w całym naszym życiu, w jego początkowym etapie pozwala na przeżycie, na prawidłowy rozwój psycho-fizyczny, a w kolejnych pomaga redukować skutki napięć i stresów, wpływa na łagodzenie bólu, daje poczucie akceptacji, wpływa na wytwarzanie oksytocyny i serotoniny.

Czy dotyk i przytulanie działa na nas uspokajająco?

Oksytocyna, zwana hormonem miłości, powstaje w czasie tulenia się, a także po każdym przeżyciu, związanym z wyrzutem kortyzolu, po którym organizm potrzebuje ukojenia i za ten stan odpowiada właśnie oksytocyna. Zatem ten hormon, powstający przy bliskości działa uspokajająco, uśmierza ból, wycisza i regeneruje nasze komórki. Głaskanie pleców i przedramienia uaktywnia włókna CT, które bezpośrednio przewodzą impulsy do ośrodka nagrody w mózgu,  dając uczucie przyjemności.

Czy w związku romantycznym przytulanie jest tak samo ważne albo nawet ważniejsze jak seks?

Przytulanie, drobne gesty czułości, drapanie po plecach jest ważniejsze od seksu, ale w dorosłości niestety te potrzeby są wygaszane przez wzorce kulturowe i wychowawcze. Dlatego ludzie często potrzeby dotyku i bliskości próbują zaspokoić tylko przez seks. A to zdecydowanie za mało i wywołuje często reakcje obronne u partnerów.

Dlaczego dotyk międzyludzki, codzienny – jak podanie ręki, pogłaskanie, objęcie, uścisk są tak ważne?

Są ważne ze względu na  całą komunikację pozawerbalną, która uaktywnia nasze emocje, odpowiedzialne za decyzje i odczuwanie sympatii lub antypatii. W ten sposób wyrażamy szacunek, uznanie, budujemy bliskość lub zwiększamy dystans. Za tymi gestami kryją się również kulturowe znaczenia różnych nacji i ich norm obyczajowych. To taki dodatkowy język ciała, który rozumiemy bez słów, na podświadomym poziomie.

Czy w ten sposób zmniejszamy dystans między sobą i jest to rodzaj komunikacji międzyludzkiej?

 Tak dokładnie jest, badacze twierdzą, że nacje, które uprawiały koczowniczy tryb życia, aby przetrwać i lepiej działać w wymianach społecznych mają w swoich normach kulturowych bardzo dużo gestów bliskości, jak poklepywanie, obejmowanie, lekkie dotykanie, itp. Widzimy to dobrze u Włochów, Hiszpanów, Chorwatów….

Jak na naszą psychikę może wpływać ten brak swobodnej bliskości cielesnej, strach przed nią i zachowywanie dystansu od innych, a także izolacja?

Badania dzieci w rodzinach zastępczych pokazują, że gdy ustaje kontakt i bliskość to jego efekt bez kontynuowania, słabnie tak, że w końcu umiejętności społeczne tych dzieci są coraz gorsze. To pokazuje, że przedłużający się brak bliskości szkodzi naszej otwartości społecznej, pozytywnej interakcji. Brakuje nam regulacji napięcia i stresu, co grozi bezsennością, niepokojem, nadciśnieniem, migrenami i innymi bólami psychosomatycznymi, wreszcie depresją i pogłębieniem wycofania.

Jak radzić sobie z brakiem bliskości i dotyku podczas pandemii COVID?

Należy szukać kontaktów telefonicznych, także takich z opowiadaniem o dotykaniu, rozmów przez skype, a jeśli mamy bliskie nam osoby to dbać o codzienne przytulanie, masowanie, łaskotanie, głaskanie i kontakt cielesny.

 Dzieci autystyczne i z ADHD potrzebują od swoich rodziców jeszcze więcej uwagi, i dotyku uwzględniającego uciskanie, obciążanie ciała i silniejszy masaż uciskowy. W ten sposób łatwiej rozładowują napięcie.

W wielu krajach powstają “pokoje przytulania” Czy to dobry pomysł?

Z pewnością to genialny pomysł, dzięki któremu osoby bliskie mogą doświadczyć kojącej i leczącej bliskości. Dlaczego leczącej…Dzięki wielu badaniom, wiemy np., że uciskanie ciała, masowanie uruchamia produkcję białych krwinek, a zwłaszcza limfocytów B i T., które pomagają zwalczać wirusy i bakterie. Naukowcy z Wydziału Psychiatrii i Nauk Behawioralnych Cedars-Sinai w Los Angeles dodatkowo wykazali w swoim badaniu, że po 45 minutowym masażu badanym, nie tylko zwiększa się liczba dobrych limfocytów, ale też spada liczba zapalnych cytokin. Dysponujemy również wynikami badań osób cierpiących na migrenę, uciskanie karku i pleców tych chorych, bardzo skutecznie łagodziło te dolegliwości. Naukowcy z Uniwersytetu Stanu Kolorado w Boulder (USA) i Uniwersytetu w Hajfie (Izrael) dokonali jeszcze ciekawszego odkrycia,  a mianowicie dowiedli połączenia fal mózgowych partnerów. Kiedy trzymali się za ręce ich fale mózgowe synchronizowały się i zmniejszało się poczucie bólu osoby, które go odczuwała.  Im wyższa była siła empatii i współczucie partnera wobec cierpiącej partnerki tym wyższa była synchronizacja fal mózgowych i niższy był efekt bólowy.  Badanie wykazało, że ból odcinał kontakt energetyczny a dotyk go na nowo przywracał.

Wszystko, co dzisiaj wiemy dzięki badaniom prowadzonym nad osieroconymi dziećmi, nad wpływem dotyku na decyzje, na wzrost zaufania, na odczuwanie bólu, czy wreszcie na regulację napięcia i stresu powinno nas skłonić do tworzenia możliwości osobom chorującym, odseparowanym przez pandemię do kontaktu z ich bliskimi. Ta bliskość po prostu nas leczy i wspiera w walce z wirusami.